czwartek, 11 lutego 2010

somewhere in the Siberian Castle

 



  
  



Jak wielki leń mnie ogarnął w połowie stycznia, to wiem tylko ja...w każdym razie dziś mamy już połowę lutego.
Lenia zostawiłam dawno przed moimi urodzinami , w czym pomogła mi pewna persona pokazując kilka sztuczek w jednym z programów graficznych...no i stąd ten post.
Nareszcie! można by wykrzyczeć...znalazłam sposób w jaki chciałabym przedstawić zdjęcia zrobione 21 grudnia.
Sesja była bardzo osobliwa... ma to związek oczywiście z jej uczestnikami .
Miałam przyjemność spotkać się z  Joaną i Jackiem, którzy poświęcili się i zapozowali w cieniutkich ubraniach na dość minusowej temperaturze. Annieszką, która wykonała makijaże oraz Asią, która przygotowała stylizacje.
Miejsce również szczególne, w którym zakochałam się prawie rok temu robiąc tam jedną z pierwszych moich sesji z Klaudią Kopacz i Dagą Kasoń , ale nazwy jego nie zdradzę. Kto będzie chciał to się dowie :)
Tymczasem... wena mnie nie opuszcza, godzinami grzebie przy zdjęciach i ciągle powstaje coś nowego.
Sesja, tym razem egzaminacyjna, prawie zakończona, ferie w toku więc czas wyruszyć znowu na łowy z aparatem w dłoni.
 do kolejnego zobaczenia.